The Museum of Jurassic Technology to zdecydowanie moje ulubione muzeum ze wszystkich, dlatego posty o wybranych muzeach na świecie zaczynam pisać właśnie od niego. Jego założyciel David Hildebrand Wilson to absolutny oryginał, który swoje muzeum w metropolii Los Angeles oddał tajemniczym obszarom wiedzy nieuczesanej, pochodzącej jak sam pisze z ‚dolnego okresu jurajskiego’. Obiekty mają niejasne pochodzenie a całe muzeum jest w jakimś sensie grą z pojęciami dowodu, oryginału i świadectwa. Kontynuując tradycje wunderkamery Wilson oddaje miejsce ekspozycyjnym dziwolągom, przedziwnym znaleziskom, zabawnym obiektom. Swój dom oddał strategiom pokazu znanym z muzeów historii naturalnej, zbiorów etnograficznych, muzeów wnętrza i gabinetów osobliwości a sam przeprowadził się do stojącej na tyłach domu przyczepy. To tam właśnie zobaczyłam np. portrety psów wysłanych na orbitę okołoziemską (Biełka, Striełka i Łajka i inne), odsłuchiwałam przez ebonitową słuchawkę opisów zawartości gablot z tajemniczymi szkieletami i skamielinami. Wilsona interesuje podróż ku wiedzy odrzuconej, niepotwierdzonej, tajemniczej, szalonej. Muzeum to w końcu miejsce akumulacji i kategoryzacji obiektów i tu widzimy wyszlifowaną estetyzację wszelkiej pasjonującej go wiedzy. Muzeum to także budowanie hipotetycznych modeli pojmowania świata. Gabloty podświetlone łagodnym światłem umieszczone są w ciasnych pokoikach obitych wzorzystymi tkaninami. Krążymy w labiryncie opowiadającym o badaniach chemicznych, grzybach, lotach kosmicznych i życiu mrówek. Świat jest nam tu pokazany jednocześnie i w mikroskali, i z kosmosu. Jeśli będziecie kiedykolwiek w Kalifornii koniecznie odwiedźcie to cudowne, mroczne miejsce przy Venice Blv. A jeśli nie, to choć przeczytajcie książkę Lawrence’a Wechslera ‚Mr. Wilson’s Cabinet of Wonders’ i pooglądajcie cudowną stronę internetową precyzyjnie spójną estetycznie z całym muzeum.
Ilustracja pochodzi ze strony internetowej Muzeum www.mjt.org .